Jesień mija nam zdecydowanie pod znakiem nalewek. Mamy już malinową, aroniową, żurawinową, pigwową, czekamy na farmaceutów. Mamy też śliwkową, rzeczywiście wyborną. Nie jestem smakoszem alkoholu, ale mogę powiedzieć, że jest przesmaczna i mocna jednocześnie, ale alkohol zatraca się w słodzie śliwek. Żałuję, że nie zrobiłam jej więcej.
Przepis wzięłam z tej strony. Wzorują się w nim na poradniku Lucyny Ćwierczakiewiczowej i chwała Pani Lucynie za ten przepis:) Zacytuję go wprost.
Nalewka śliwkowa, czyli naprawdę przewyborna śliwowica
śliwki (ok. 3kg)
1 l spirytusu (rozcieńczonego - sposób i proporcje podałam tu)
cukier
W gąsior z szerokim otworem nakłaść pełno dojrzałych zupełnie
węgierek, nalać je spirytusem najlepszym, zatkać korkiem i zostawić w
cieniu przez 4 do 6 tygodni, po tym przeciągu czasu zlać spirytus ze
śliwek, wysączając długo i starannie gąsior, a w miejsce spirytusu
wsypać na śliwki cukru miałkiego tyle, ile się tylko zmieści. Cukier
będzie wyciągać ze śliwek spirytus w miarę rozpuszczania się, po 2
tygodniach najwyżej powinien się cukier zupełnie rozpuścić, wtedy zlać
płyn i wymieszać z poprzednio zlanym spirytusem, przefiltrować przez
szwedzką bibułę, zlać w butelki, zakorkować i zostawić przynajmniej na
pół roku, a będzie wyborna i wystała śliwowica.
Węgierki wrzucamy do gąsiora wypestkowane, a dodatkowo dosypujemy garść pestek. Śliwki muszą być bez pestek, bo pozniej ich jeszcze użyjemy do innego dania.
Wszystko wykonaliśmy zgodnie z przepisem, oprócz półrocznego odstawienia nalewki, aby dojrzała. Pijemy ją już i już jest wspaniała, a co będzie za 6 miesięcy, to pewnie się nie dowiemy, bo zabraknie nam trunku:)
Na zdrowie!
P. S. Pod żadnym pozorem nie wyrzucajcie śliwek z nalewki!Po wykonaniu nalewki śliwki spożytkować trzeba na wersję słodką, czyli zrobić pijane śliwki w czekoladzie.Wychodzą wspaniałe, najlepsza słodycz.
Tu link: